Saturday, 5 October 2013

Everything you can imagine is real (Pablo Picasso)

 

“Real museums are places where Time is transformed into Space.”
― Orhan Pamuk, The Museum of Innocence



Saturday, 28 September 2013

Snapshots from London

Najwidoczniej jestem mało hipsterska - robiłam zdjęcia aparatem, a nie tabletem... A do tego nie mam iPada... Porażka!



Wednesday, 25 September 2013

God save the Queen! czyli Londyn cz.1

Wszyscy narzekają na ZTM. W Warszawie to już niemal ustawowy obowiązek: choć raz zamieścić jakiś post na portalu społecznościowym, wyżalić się znajomym na spóźniające się autobusy, albo na jeżdżącą nimi "bandę niewychowanych prosiaków". Gdzieś w tym całym narzekaniu zapomniałam kompletnie, że samoloty - zwłaszcza te tanich linii - to nic innego jak gloryfikowane PKSy ze skrzydłami.

Zabawa zaczyna się już na lotnisku.

Najpierw bieg z przeszkodami przez kontrolę celną (niezależnie od tego jak się ubiorę, to i tak Pan Celnik każe mi zdjąć wszystko, aż niczym chłop pańszczyźniany w prostej tunice i bez butów przemykam się przez bramkę. Serio?!), potem zabawa w "Kto-stanie-najbliżej-stewardesy-bez-wejścia-jej-na-barana" (nic tak nie poprawia jakości pracy jak circa 100 osób dyszący ci w kark) i już niemal widać metę na horyzoncie. Jeszcze tylko upewnijmy się, że pracownicy linii lotniczych głupsi są od butów, które noszą...

          - "Czy widać mi tą torbę spod swetra? Zauważą!?"
          - "Ależ skąd! Co trzecia osoba spotkana na ulicy ma kwadratowe narośle na plecach! Poza tym przecież obsługa lotniska dobierana jest odpowiednio: IQ pozwalające zaledwie na samodzielne przełykanie śliny i wada wzroku porównywalna z kretem na LSD. Nie ma się czym przejmować..."

Już ostatnia prosta... Bieg do samolotu, bo zabiorą nam najlepsze miejsca/odlecą bez nas/mierzą nam czas? (*niepotrzebne skreślić), przekonanie stewarda, że słuchawki, które mamy na uszach nie są podłączone do żadnego urządzenia elektronicznego - przecież wszystkie są wyłączone na czas startu - i... lecimy!


Friday, 13 September 2013

SUBWAY i wyższa matematyka

Było na FB, teraz wrzucam na bloga. Dlaczego? Po części jako dowód żem nadal piśmienna, po części w (naiwnym) przekonaniu, że kiedyś nadejdzie ten dzień, gdy dojdę do wniosku: "Koniec z fejsbukowym, pseudo-emocjonalnym ekshibicjonizmem", wykasuję konto i świat się nie zawali. :)



Zachciało się Milce doktoratu, że niby taka intelektualistka! Widział by to kto! Masa ciemna i tyle. Kanapki głupiej w barze zamówić nie umie.

Skuszona promocyjną ofertą Subway, dzierżąc w łapie kolorowy kupon wkroczyłam śmiało do tego przybytku kanapek wszelakich. Wybrałam mięso, chleb, dodatki, sos, przyprawy (robiąc sobie w domu SANDWICZA tylu życiowych decyzji nie podejmuje, ale to przecież właśnie za tą jakość płacę). Podchodzę do kasy... i tu miły pan w zielonej czapeczce patrząc pełnym politowania wzrokiem na moją nie przywykłą do wielkiego świata, prostą osobę uświadamia wieśniaka, że nie będzie zniżki. Czemu, pytacie? Prosta sprawa, zagubiłam się gdzieś między słowami. Dziecko PRLu nie przystosowane do amerykańskiego modelu rynku i w swej naiwności w dłoni ściskające monety, nie wzięło pod uwagę ze mini sub i zwykła polska mała kanapka to byty odlegle od siebie niczym ziemia od słońca. Mała kanapka wg miłego młodego człowieka za kasą, to duża kanapka, ale mniejsza od największej. A jak bym chciała małą, to poprosiłabym o mini. No i zgłupłam totalnie. Że niby duża to mała, a mała to mini? Jak to? Pozwoliłam sobie nieśmiało zwrócić uwagę, że jest to co najmniej mylące, na co pan wdał się w zawiłe tłumaczenie, że nieprawda, bo tu mamy 30 cm, a tam tylko 10. 
No i tu mi trochę ulżyło.
Z trzech powodów.

Po pierwsze matematyka nigdy nie była moją mocną stroną.

Po drugie, nie wiem jak wy, ale ja nie zwykłam na swoje gastronomiczne wojaże zabierać centymetra, a jak mówiła moja matematyczka w liceum "ffff... Na oko, to chłop w szpitalu umarł."

Przede wszystkim stanęły mi jednak na drodze życiowe doświadczenia. Mam już, kochani na karku nieco pomad 30 lat, połowę z tego spędziłam zagmatwana w różnego rodzaju damsko-męskie relacje i to właśnie te je obwiniam za moja dzisiejsza porażkę. Jeden bowiem wspólny wniosek, jaki z nich mogłam wyciągnąć, to ze cm to najbardziej zmienna jednostka miary z jaką się spotkałam. Albowiem chociaż na papierze 10 cm wygląda zawsze tak samo, w prawdziwym życiu 10 cm za każdym razem oznacza co innego. Nic wiec dziwnego, że gdy przyszło co do czego, z potyczki z centymetrami wyszłam raczej na tarczy niż z tarczą. Najwidoczniej Subwayem tez zarządza mężczyzna.

Tylko do kogo teraz mam iść z reklamacją?


Anyway... Jeszcze 3 dni i... LONDON, BABY!



Sunday, 4 August 2013

Łódź: cz.1

Trzydzieści lat mieszkania w Warszawie i nigdy wcześniej nie byłam w Łodzi. Wstyd się przyznać, zwłaszcza, że to zaledwie dwie godziny drogi. Już od samego początku powitano mnie iście po warszawsku - taksówkarz przewiózł mnie przez pół miasta i naciągnął na jakieś 10 zeta. :) Cóż... Można powiedzieć, że sama jestem sobie winna. Kto normalny łapie taksówkę na dworcu?



Saturday, 20 July 2013

Coperniking is a thing! Totally!

Kilka lat temu lokalna stacja telewizyjna zrealizowała materiał opisujący szczegółowo zjawisko BUWingu - spędzania wolnego czasu w licznych kafejkach, barach i atrakcjach zlokalizowanych w budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Jako wieloletni student UW (już niedługo ze statusem rezydenta :)) nie widzę, szczerze mówiąc, nic przyjemnego w siedzeniu w BUWie, a traumę z licznych przepraw z obsługą wszelaką będę jeszcze jakiś czas leczyć specjalistycznie. Nie można jednak odmówić budynkowi wyjątkowo interesującej architektury i malowniczych ogrodów.

Znajdujące się w pobliżu Centrum Nauki Kopernik zdecydowanie bardziej przemawia do mnie jako miejsce dobrowolnego spędzania czasu. Oficjalnie ogłaszam, że BUWing zostaje wyparty przez Coperniking (totalnie zastrzeżony znak firmowy!). Mówię wam Coperniking to przyszłość :).

*  *  *
Few years ago a local TV station prepared a show despicting a phenomenon called BUWing - spending your free time in many caffes, pubs and entertainment centers placed in and around University of Warsaw Library. As an experienced student (soon to be a resident by a sheer fact of how much time I spend there :)) I cannot really see the appeal, especially considering psychological trauma I get every time I'm forced to interact with people working there and someting goes wrong. All things considered  I still can't deny that the building itself holds a certain architectural appeal and the gardens surrounding it are a marvel.
Copernicus Science Centre located nearby definitely speaks to me better as a hang out place. So I'm making it official - Coperniking (all rights totally reserved!) is taking over. It's the thing of the future :).



Friday, 28 June 2013

Viva academia!

Z okazji 60lecia Wydziału Pedagogicznego UW jakiś czas temu zorganizowany został przez studentów, doktorantów i pracowników mojego wydziału wieczorek artystycznych poprzedzony flash mob'em na schodach przed budynkiem wydziału.

Zainteresowanych zobaczeniem jak wyglądał Taniec Pedagogów odsyłam do filmu, a pozostałych zapraszam na wieczorek PEDAGOMAGICZNY ;)

*  *  *
Celebrating 60 years of the Warsaw University's Faculty of Education students, doctoral candidates and employees affiliated with my Faculty prepared a falsh mob dance on the stairs of the building followed by an artistic evening.

Those of you who would like to see how Pedagogists' Dance should check out this short clip and everyone else... Welcome to PEDAGOMAGICAL evening ;)



Sunday, 23 June 2013

"I'm blue dabu di.." - Światowy Dzień Smerfa

W sobotę z okazji rocznicy urodzin Peyo, twórcy Smerfów oraz zbliżającej się premiery filmu "Smerfy 2" wszystkie dzieci, te małe i te całkiem spore spotkały się w Parku Skaryszewskim w Warszawie na obchodach Światowego Dni Smerfa. Tak, wiem, poszłam na imprezę ze smerfem w tytule -  nie oceniajcie :)

*  *  *
On Saturday with Peyo's (creator of Smurfs) birthday coming up and "Smurfs 2" soon to be released all children, small and not so small, met at Skaryszewski Park in Warsaw to celebrate World's Smurf Day. Yes, I know, I went to an event with the word "smurf" in a title - don't judge me. :) 


Sunday, 16 June 2013

Wkrótce zniknie: Uniwersam Grochów

Oddany do użytku w 1977 r. Universam Grochów miał być odpowiednikiem centrów handlowych na Zachodzie. Na 3 kondygnacjach mieścił on megasam z artykułami spożywczymi, bar szybkiej obsługi, oddziały NBP i PKO, pralnię, punkt usług fotograficznych "Polifoto", "Predomu", "TotoLotka", kiosku "Ruchu", sklep "Warmetu" oraz kwiaciarnię.

Uniwersam Grochów 
fot. archiwum gazeta.pl 

Niedawno została podjęta decyzja o rozbiórce obiektu. Na jego miejsce stanąć mają dwie 16. piętrowe wieże. Ze starego Universamu zachowane mają zostać: pomnik kobiety i oryginalny neon.

Friday, 7 June 2013

Sztuka czy nie-Sztuka?

Dyskusja trwa: Czy graffiti, murale, tagi i wszystko to co zwykło się nazywać "sztuką ulicy" to faktycznie sztuka? Biorąc pod uwagę, że powoli wszystkie obszary sztuki (także tej użytkowej) szukają nowych platform przekazu, a to co dotąd przyjmowaliśmy za standard ulega stopniowej erozji (patrz: Chicago Times-Sun wychodzi z założenia, że każdy kto ma iphona jest w stanie dorównać profesjonalnemu fotografowi), być może ulica faktycznie powinna być miejscem artystycznej ekspresji?

*  *  *

Art or non-Art?
Jury is still out on whether graffiti, murals and tags or what we call "street art" can actually be named THE ART? Considering that almost all other art forms are looking for new means of expression and what we used to take as a norm is slowly crumbling down (see: Chicago Times-Sun decided that everyone who has an iphone is basically as good as a professional photographer) maybe street is really a place to be for an artist?




Wednesday, 5 June 2013

Kraków cz. 4: Różności

To już ostatni post z serii Kraków :). Biorąc pod uwagę moje ostatnie aktywności następny będzie pewnie ze wszystkich bibliotek, w których przesiaduję. Tak, tak, wiem... Wiodę szalone, pełne ryzyka życie na krawędzi. :D

*  *  *

Cracow part 4: Miscellaneous
That's the last one of this series :). Considering how active of a life I live lately next one would probably be a slideshow on snapshots from various libraries. I know, I know... I live crazy, vicarious life on the edge. :D




Monday, 3 June 2013

Kraków nocą

Kraków nocą jest niesamowity. Zwłaszcza o zmierzchu kolory naprawdę zachwycają. Zresztą sami zobaczcie.
*  *  *

Cracow by night 
Cracow by night is really marvelous. Especially at dusk colors start to pop. See for yourselves.

*  *  *




Saturday, 1 June 2013

Zielone miasto Kraków

Nie chce, żebyście pomyśleli, że narzekam lub uważam Warszawę za miasto pozbawione zieleni, ale w tej kategorii Kraków zdecydowanie bije nas na głowę. Przynajmniej jeżeli chodzi o ścisłe centrum miasta. A ponieważ intensywne badania nad fotografią (jakieś 10 min. przeglądania zdjęć chmur i zbliżeń kropli wody na instagramie) pokazują, że nie można parać się fotografią bez zrobienia przynajmniej kilku zbliżeń na liści i kwiatki - oto efekt!

*  *  *

Green Town called Cracow
I don't want you to think me whiny or that I see Warsaw as a tree-less city, but Cracow beats us completely in that regard. At least when we consider the city center. And because my extensive reserch into world of photography (some 10 min looking at endless photos of clouds and closed up water droplets on instagram) shows you cannot take up photography without at least few shots of ridiculously enlarged leaves and flowers - here it is!

*  *  *



Thursday, 30 May 2013

Kraków cz.1 Starówka

OK. Mogłam faktycznie nieco przesadzić ze zdjęciami na wycieczce do Krakowa (500 zdjęć w dwa dni, z czego selekcję przeszło 250 :)). Dlatego Kraków podzielę na kilka postów, bo miasto jest piękne i szkoda by było żeby mój fotograficzny entuzjazm was do niego zniechęcił ;)

*  *  *
Cracow part 1 Old Town
OK. I may have overdid it (a little bit!) on my short trip to Cracow (500 photos in two days, and only 250 made it through the final cut :)). That's why photos of Cracow will be posted in parts, 'cause the town is beautiful and it would be a shame to make you detest it because I cannot control myself and am a little too enthusiastic (photographicaly) ;)

*  *  *