Nadeszła ta chwila! Zakupiłam cyfrową lustrzankę.
Ponieważ, jak przystało na życiową sierotę, nie mogło się obyć bez kompromitacji, zakup aparatu nie przeszedł bez wpadki. Zasięgnęłam opinii bardziej doświadczonych w temacie znajomych, spędziłam tydzień czytając wszystkie dostępne blogi o fotografii i w końcu podjęłam decyzję.
Znalazłam, pojechałam, zadałam wszystkie istotne pytania, po czym... pomyliłam przyciski i zamiast zrobić zdjęcie próbne... otworzyłam lampę błyskową! Zatkało mnie. Tępym, cielęcym wzrokiem wpatrywałam się w trzymane w rękach złośliwe urządzenie. Mina sprzedawcy bezcenna. Tyle by było z Milki-profesjonalisty...
* * *
No comments:
Post a Comment